Nad tymi ciastkami spędziłam dużo czasu, szukając proporcji tak, by smakowały Frankowi. W końcu się udało i stworzyłam wersję, która jest jedzona, i którą nie jest czestowany nasz kot.
Wiele z Was pyta również skąd brać niektóre składniki typu karob czy syrop klonowy. Rozumiem Was, bo sama mieszkam na wsi i dostęp do dobrych sklepów ze zdrową żywnością mam, delikatnie mówiąc, mocno ograniczony.
Dlatego zamawiam wiele produktów przez Internet – na przykład w sklepie ze zdrową żywnością www.BIO-KRAINA.pl. Sporo tego typu produktów też znajdziecie na stronie drogerii ekologicznej Betterland, o której pisałam przy okazji wpisów o ekologicznym płynie do naczyń (KLIK!) czy szamponie (KLIK!).
Ciasteczka jaglane z bananem i daktylami
Dla kogo? Generelnie przepis nadaje się już dla niemowlaka na początku rozszerzania diety – jednak ja jestem zwolenniczką, by zaczynając BLW dawać dziecku po prostu kawałki warzyw i owoców. Pierwsze ciastka jaglane dałam Frankowi jak miał 8 miesięcy (wzgardził nimi). W moim przepisie są daktyle i cynamon, które mogą powodowac alergię, warto więc sprawdzić, czy przypadkiem dziecka nie uczulają te składniki.
Potrzebujemy:
– 100 g kaszy jaglanej
– 3 suszone daktyle
– 1 banan
– 4 łyżki płatków owsianych
– 3 łyżki karobu
– 2 łyżki syropu klonowego
– odrobinę startego imbiru
– 2 łyżki cynamonu
– 1 łyżka oleju kokosowego (plus trochę na blachę)
– pół szklanki amarantusa ekspandowanego
Oczywiście przepis jest banalnie prosty i leniwy, czyli taki, jak lubię.
Kaszę jaglaną gotujemy, po odcedzeniu wrzucamy ją do miski i dodajemy kolejno: banana (rozgniatamy go widelcem), 3 drobno pokrojone daktyle (warto spojrzeć, by suszone owoce były niesiarkowane – ja kupuję te: KLIK!), 3 łyżki karobu (swój nabyłam akurat w sklepie eko podczas wizyty „w wielkim mieście”), 4 łyżki płatków owsianych (można je wcześniej namoczyć, ja nie namaczam, w swoje zaopatrzyłam się również w sklepie z eko żywnością tutaj: KLIK!).
Następnie dodajemy 2 łyżki cynamonu, trzemy odrobinę imbiru na tarce, dorzucamy łyżkę oleju kokosowego (ja używam tego: KLIK!), pół szklanki amarantusa ekspandowanego (na przykład tej firmy: KLIK!) oraz dwie łyżki syropu klonowego. Kolejność dodawania składników jest zupełnie bez znaczenia.
Całość mieszamy i formujemy z powstałej masy małe placuszki. Wcześniej na blasze rozkładamy papier do pieczenia i smarujemy go cieniutko olejem kokosowym.
Pieczemy 25 minut w temperaturze 175 stopni (można je w międzyczasie przerzucić, ja tego nie robię).
Smacznego! 🙂
Wpis powstał przy współpracy ze sklepem internetowym BIO-KRAINA.pl.
Jeśli podoba Ci się ten wpis, lub w jakiś sposób uważasz go za przydatny dla siebie, daj mi znać!